W czasie jednego dyżuru na oddziale ratunkowym świdnickiego szpitala, chirurg otrzymujący 22 pacjentów do swojej opieki, został zatrzymany i badany na zawartość alkoholu. Wynik badania pokazał, że lekarz miał 1,3 promila alkoholu we krwi. Dramatycznie, podczas tego dyżuru doszło do śmierci jednej z pacjentek. Chirurg dotychczas nie usłyszał żadnych zarzutów prawnych.
19 stycznia tego roku, rodzice dziecka cierpiącego na podejrzenie zmiażdżenia stopy trafili na ten właśnie oddział ratunkowy. Po wykonaniu dla malucha prześwietlenia, lekarz nie odbył z nimi rozmowy, a za pośrednictwem pielęgniarki przekazał im wypis oraz zalecenie stosowania okładów na stopę dziecka. Rodzicom to zaniepokoiło i skontaktowali się ze znajomym, wyrażając swoje obawy, że lekarz może być pod wpływem alkoholu. Ten przybył do szpitala i powiadomił o sytuacji policję.
Badanie alkomatem wykazało potwierdziło ich podejrzenia, wykazując w organizmie lekarza 1,3 promila alkoholu. Podczas przeszukiwania jego gabinetu, policjanci znaleźli pustą butelkę po alkoholu. Lekarz został zatrzymany i trafił do policyjnego aresztu na okres 48 godzin. W tym czasie, na polecenie Prokuratury Rejonowej w Świdnicy, zabezpieczona została dokumentacja medyczna oraz nagrania z monitoringu szpitalnego. Pomimo tego, po początkowej analizie nie podjęto decyzji o postawieniu zarzutów dyżurującemu chirurgowi.