Od trzech lat Towarzystwo Lotnicze apelowało, aby wyciąć las znajdujący się w osi pasa startowego miejskiego lotniska. Chodziło o poprawę bezpieczeństwa. Drzewa usunięto, a bezpieczeństwo się nie poprawiło…
Las który niedawno wycięto posiadał około 300 drzew, z czego mniej więcej połowa do dąb szypułkowy, czyli bardzo wartościowy dla środowiska gatunek. Jak oszacowano, gmina powinna pozyskać około 210 m3 drewna dębowego netto o wartości rynkowej 1500-2000 zł/m3. W sumie, jak łatwo policzyć samo drewno dębowe ma wartość około 300-400 tys. zł. Ponadto ścięto po kilkadziesiąt m3 czereśni ptasiej i olchy, również o wartości produkcyjnej.
Gmina zapłaci za wycinkę i uporządkowanie terenu ponad 40 tys. złotych. Musi się teraz zająć zagospodarowaniem pozyskanego drewna, ale jak na razie nic się nie dzieje. Drewno leży złożone w szczerym polu bez zabezpieczenia i strażnika. Drewno można łatwo ukraść, w dodatku jest narażone na złe warunki atmosferyczne.
Gmina wzbogaca się sposobem?
Jednak nie to jest najbardziej sporną kwestią wycinki. Usunięcie części lasu nie zmieniło praktycznie niczego w kwestii bezpieczeństwa. Za lasem dębowym, był las z mniej szlachetnych gatunków drzew i rośnie dalej! Dokładnie w osi pasa startowego. Mieszkańcy zastanawiają się jaka przeszkoda staje na drodze do pełnego wykonania zadania. Może własność prywatna lub jakaś nieuregulowana sprawa z działką? Otóż, jak widać na mapach z Geoportalu, działka jest ta sama! A może we wszystkim chodzi tylko o wartość drewna? Pozostała część lasu nie jest tak wartościowa, więc gmina nie widziała okazji do zysku. Być może wycinka części lasu pod pretekstem zapewnienia bezpieczeństwa lotniska była tylko przykrywką do wzbogacenia się gminy…