Jak każde miasto w Polsce, również Świebodzice posiadają ciekawe, mityczne historie, które do dziś pobudzają wyobraźnię. 

Legenda o Skałach Olbrzyma

Dawno, dawno temu w jarze Pełcznicy, nad którą stoi obecny zamek Książ, mieszkał olbrzym. Jak każdy olbrzym gdy gdzieś się przemieszczał wywoływał ogromne wstrząsy i oczywiście miał wielki apetyt. W końcu mieszkańcy pobliskich Świebodzic zaczęli przymierać głodem, ponieważ wielkie monstrum jadło wszystko co wpadło mu w ręce. 

Świebodziczanie poprosili o pomoc Bolesława Wysokiego, który znalazł świetne rozwiązanie. Rozkazał wznieść na skale w zakolu Pełcznicy strażnicę z wieżą i osadzić w niej drużynę najdzielniejszych wojaków. Zamek rósł z dnia na dzień, a olbrzym nie podejrzewając niczego, hasał po polach i zaspokajał swój niepohamowany apetyt. Gdy strażnica przekroczyła rozmiary wielkiego olbrzyma, ten w końcu ją zauważył. Przestraszył się, że coś może być większe od niego, więc obawiając się zagrożenia wyrwał z góry wielki głaz. Przecenił jednak swoje możliwości, gdyż stracił siłę w rękach, a olbrzymi kamień osunął się na niego strącając potwora w 30 metrową przepaść. Ów głaz dzisiaj można podziwiać z tarasów zamku i nosi on nazwę Skały Olbrzyma. Podobno czubek skały to łysina olbrzyma, który po śmierci stopił się z kamieniem w jedno.

Legenda o Cisie „Bolko”

Na obrzeżach Pełcznicy, tuż u podnóża zamku Książ, rośnie okazały cis. Wszyscy nazywają go „Bolko”. Legenda głosi, że drzewo otrzymało to imię na cześć władcy świdnickiego – Bolesława II Małego, który pewnego dnia postanowił przysiąść pod cisem i odpocząć.

A wszystko wydarzyło się wczesną wiosną 1368 roku. Będący już u progu swojego życia książę, postanowił po raz kolejny oddać się swojej ulubionej rozrywce, czyli polowaniu. Bolesław ze swoją drużyną wybrali się w świebodzickie lasy i szukali zwierzyny. Bolesław II Mały uchodził za dość dobrego myśliwego. Potrafił godzinami uganiać się za zwierzyną, nie oglądając się na swoich towarzyszy. Tak było i tym razem. Kiedy Bolko wytropił dużego jelenia błyskawicznie rzucił się za nim w pogoń. Udało mu się podejść zwierzynę na niewielkiej polanie, gdzie książę próbował wycelować w oddalonego o kilkadziesiąt metrów rogacza. Do oddania strzału jednak nie doszło. Władcę ogarnęło dziwne uczucie. Opuścił swój łuk i pozwolił zwierzęciu oddalić się w kierunku gęstwiny leśnej.

Książę poczuł niewyobrażalne zmęczenie. Usiadł więc pod dostojnym cisem i popadł w zadumę. Nie wiedział dlaczego sumienie nie pozwoliło mu tym razem na oddanie strzału, ale dobrze przeczuwał, że było to ostatnie polowanie w jego życiu.

Kiedy towarzysze broni w końcu odnaleźli swojego władcę, zastali go siedzącego i pogrążonego w myślach. Nie odważyli się jednak przerywać księciu w jego zadumie. Kiedy Bolko wstał, kazał przyprowadzić sobie konia i zarządził powrót na zamek Książ.

Książę Bolesław zmarł kilka miesięcy później po ciężkiej chorobie. Gdy kilka lat później jego rycerze ponownie wybrali się na polowanie w świebodzickie lasy postanowili znów przysiąść pod okazałym cisem i oddać się zadumie, tak jak kiedyś zrobił to ich książę. Od tej pory, do rosnącego tutaj drzewa, przylgnęła nazwa „Bolko”, która od teraz na zawsze miała kojarzyć się z ostatnim polowaniem księcia w świebodzickich lasach.